Kupa zapachów
Na wycieczkę rowerową kasku zapomniałem
i pod pierwszym drzewem, już się
przekonałem,
konar malutki sięgnął mojej główki...
zwalił mnie z roweru w krowie dwie kupki
Daleko prysnęło, wszędzie dookoła
każdy wycieczkowicz... co to? g....
woła!
Wyciągają chustki, gęby wycierają...
koniec na dziś wrażeń...głośno
oznajmiają
A ja dalej siedzę w tej kupce na trawie,
Tenia pomóż wstać - już się w to nie
bawię,
jestem cały upaprany i śmierdzę jak
tchórz
wycieczek mam dosyć i nie cierpię krów
Komentarze (20)
To chyba nie była zbyt przyjemna wycieczka. I po
takich doświadczeniach doskonale rozumiem puentę :D
Aromatyczna ta wycieczka :D
Przepraszam ale popłakałam się dramatycznie... ze
śmiechu.
Dosonałe poczucie humoru.
Gratuluję Karl.
... i komentarze "pod" rewelacyjne
wiersz można powiedzieć taki blisko natury, nawet
twarzą w twarz z naturą:)))
Albo czasem papierzaki,
czyli kupy w leśnych krzakach.
A tak nawiasem- współczuję.
To się nazywa - krowi placek:)
Lepszych wrażeń następnym razem:)