łąka
https://youtu.be/7NjJX34wcBM
Jest takie miejsce
z którego kłębiące się modlitwy
ulatują ku niebu
poszukując ukojenia
na wszystkie rany które wciąż
nie mogą się doczekać zagojenia
każdego dnia powtarzają się
te same przewidzenia
szach i mat na dobranoc
mówi pustka
ona jest ekspertem od wabienia
mojego serca
wierna przyjaciółka
depresja
suka wciąż zaprasza mnie do swojej budy
a ja jak pobity pies
idę wprost w ramiona zguby
słońca promień złudny
czasem oświetla mą duszę
ale tak czy siak
ktoś chyba z góry spisał mnie
bez zastanowienia
na bolesne i powolne katusze
i muszę tak trwać
choć czasem nie mam ochoty
ale cóż ja więcej mogę
gdy bezsilność
bierze mnie w swoje obroty
na sztuczny uśmiech
jest niesamowity popyt
ale mnie nawet to nie wychodzi
wodospady soli zamarzły już
chyba na wieki
czekam i czekam
lecz wciąż nie czuję ręki
tylko te słowa
i łąka amarantowa
Komentarze (4)
Każdy z nas takie miejsce znajdywał.
No dzięki Januszu
Tym razem z pewnością mogę pochwalić ten wiersz, co
najmniej za temat i sposób jego ujęcia. Nawet forma do
mnie przemawia (tzn. nieregularność całości i
poszczególnych wersów, za czym generalnie nie
przepadam) ze względu na opisywany stan ducha kogoś
cierpiącego na depresję ("wierna przyjaciółka",
"suka").
Pozdrawiam.
Depresja rani, nerwy psuje,
jakże jest trudno ją wyleczyć,
wciąż z głębi duszy obserwuje,
nie pozwala się życiem cieszyć.
Bardzo fajny wiersz. Pozdrawiam.
Miłego dnia :)