łańcuchy świata
Patrzę w górę widzę chmury,
Patrzę w dół-świat ponury.
W górze białe statki
I wolności symbole, ptaki.
W dole ciężkie łańcuchy,
Odbierające resztki otuchy.
Oddalają od radości,
Nie skłaniają do miłości.
Od szczęścia odpychają,
Do śmierci przybliżają,
Która staje się powoli siostrą
Od wszystkiego droższą.
Bez nadziei na życie,
Marząc o grobie skrycie
W głębi się zamykamy
Powoli samotność kochamy.
Mam skuty język i ruchy,
Nie mam żadnej otuchy,
Pozostają myśli i samotność,
Beznadziejna żywotność.
Przyszłości nie widać,
Wszystko mimowolnie mijać.
W górę spojrzenie
Zadaje cierpienie
I tak ich nie dosięgniemy,
W dole skuci zostaniemy.
Niektórzy patrzą wysoko,
Radosne mając oko,
Z cierpienia szydząc,
Smutku nie zaznając.
Kiedyś tez taka byłam,
Niczym się nie martwiłam
Szczęściem żyłam,
Z problemów drwiłam.
Teraz uśmiechu nie znając
Tkwię, wolno umierając.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.