Latawiec milosci
marny,brudny motyl w podartym ubraniu
uczepil sie kwiatu rozkwitem pysznego
odnalazl milosc,prawdziwa w swym
mniemianiu
w dziurawe serce wpina siodme niebo
rwie skrzydla na strzepy przez kolce sie
przedziera
nektar slodki zbiera i chowa do kieszeni
rodzi sie na nowo i ponownie umiera
zaszyty w pierzynie kochanej zieleni
juz zmierzch,lec za swiatlem,niech doda ci
blasku
niech ozloci skrzydla brzemienna rosa
jakze slodki jestes brunatny latawcu
gdy gonisz kwiaty swa miloscia bosa
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.