Lato (burza)
Nadeszło lato. Inne życie
wstąpiło w wielki świat natury.
Słońce znajduje się w zenicie,
pierzchły nad wodę złote chmury.
Dzieciarnia krzycząc przeraźliwie
w srebrzystej wodzie się zanurza,
rolnik przeciąga się leniwie
prosząc by przyszła wreszcie burza.
Prześlicznie wyglądają grusze,
wypiąwszy brzuchy swe srebrzyste
na żer promieni – cichą głuszę,
na kryształowe niebo czyste.
Gdzie-niegdzie odgłos jakiś słyszysz.
Po chwili i ten dźwięk zamiera.
Rzekłbyś, że w owej błogiej ciszy
powoli cały świat umiera.
Obłoki wszak nie próżnowały.
Idą skupiwszy się za lasem
w wielkie bojowych chmur oddziały
niosąc pocisków wodnych masę.
Burza nadchodzi. Puste plaże.
nie jeden człek szuka osłony.
Dzieci do matek tulą twarze,
żona do męża, mąż do żony.
Wszyscy znaleźli swe schronienie,
a ja samotny w chwili owej
z sercem rozdartym przez cierpienie
idę bez celu… w deszcz sierpniowy.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.