w łazienkowej ramie
Zmuszana do nierządu języka, na nowo
odkrywałam
wartość słów, zaszytych w ciasnej kieszeni.
Do dziś
pamiętam smak kminku, to pozostałość po
otyłym panu,
który codziennie molestował wygniecione
piersi bezboleśnie
dając upust w usta. Pamiętam noce spędzone
nad klozetem.
Krwawiłam. Rzygałam.Wyłam. Dłonie same
klepały paciorki,
w ścianę, podrapaną wyłamanym paznokciem.
Chciałam uciec
w stronę okna, tam gdzie szary gołąb
wyrywał sobie pióra.
Codziennie inaczej. Znaleziono mnie
pławiącą się w odchodach.
Zamordowałam siebie g***o wartym
wierszem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.