DROGA
chcę wrócić do domu
tutaj ćmy spadają z nieba
jak uwiędłe kwiatki
wdeptuję je w ziemię
idąc wieczorną ulicą
gryzonie świateł
wybiegają z krzaków
chrobot myszy
natarczywej myśli
chcę wrócić do domu
ulica pęka
pode mną, przede mną
chrupiąca tafla jeziora
nogi rozjeżdżają się jak kry lodowe
chcę tylko
do domu
a topię się w asfalcie
deszcz wyrzuca noworodki
na ulice
dzieci tutaj są rozgniatane
skamlą pod stopami tracąc przyszłość
krople wody
dłonie, wcale nie są po to aby je
schwycić
potykam się o krawężniki rąk
słupy, garnitury, konfesjonały
pomniki, ławki, dachy
porzucone kawałki skóry innych
wędrowców
pióropusze zmagań
na wojowniczym czole nieba
fanfary czerwieni
flagi niepokoju
Bóg jak Indianin
biega z dzidą
opalony, mężny, w barwach wojennych
celuje w planety
i w zwierzynę pomiędzy
nimi
idę wieczorną ulicą
ona zwęża się w leśną ścieżkę
zarasta
drzewami nocy
gałęziami
szaleństwa
na których bujają się groteskowe klauny
mijam czarownice
z błyszczącymi krukami na ramionach
mijam matki ze śmiercią w oczach
i brzuchami z wiercącym się życiem
chcę do domu
tutaj larwy nie docierają do motyli
sutanny zmieniają kolor w świetle neonów
i swoje powołanie
alfonsi noszą krzyże na owłosionych
torsach
staruszki obrzucają się maślanymi
ciasteczkami
mijam zakonnice, które chcą kochać
ale kodeks im nie pozwala
i prostytutki, którym kochanie
zabrało godność
tutaj nikt nie może znaleźć się po
środku
idę ulicą, która przedłuża się
w nieskończoność wieczorów
mijam rzeźnie, cmentarze
potykam o
zapach mięsa
z którego tak ciężko się
podnieść
z którego nie da się otrzepać
Komentarze (16)
Dołączam do życzeń Marto,
a wiersz świetny, ale już o tym pisałam :)
Życzę Marcie spokojnej nocy :)
przeraźliwy obraz, ale...
drzewa nocy
chrobot myszy
natarczywej myśli
krawężniki rąk
te metafory chyba nie należą do najlepszych,
szczególnie ta ostatnia
Świetny wiersz,
też myślę jak Wiktor, że peelka chce wrócić do świata,
bez wojen,
bez obłudy, bez krzywd, bez aborcji itp chce świata
pełnego empatii, dobra, związanego z wartościami i
całkowitego oddania się temu w co się wierzy, czyli
bez bycia po środku, tak to czytam.
Mało tak dobrych wierszy jest na beju, ja powiem tak w
życiu lepiej z tej drogi zejść, ale w Poezji z niej
nie schodź, bo Ty piszesz Marto Poezję i msz to jest
dobra droga.
Pozdrawiam serdecznie i z podziwem:)
Smutne, ale podoba mi się :) Pozdrawiam serdecznie +++
Wow, pełen szacun. Ten wiersz jest świetny, tyle w nim
wymownych, refleksyjnych przemyśleń, pozdrawiam :)
dom to symbol dobra, wartości, szczęścia. kłania się
Bon Dylan - "przez ile dróg musi przejść każdy z nas,
aby człowiekiem się stać"
Twoja droga długa.
serdeczności :)
Chodzi o powrot do domu - do świata wartości. O
powrot- z drogi, gdzie z nieba spadają ćmy, a światła
- to gryzonie...
W całej tej długiej ohydzie drogi zwrociłem zwlaszcza
uwagę na sformułowanie "tutaj nie można być po
środku".- I to wiele wyjaśnia, na jakiej drodze w
wierszu się znajdujemy...
Pozdrawiam Marto:)
Przejmująca droga- oby dom (spokój) był już blisko
A cóż to za straszna droga...? Brrr, przejmujący obraz
bardzo.
Niech peelka czym prędzej z niej zejdzie.
Pozdrawiam serdecznie :*)
Piszesz, że idziesz. Idziesz przez życie widząc jego
biało czarną różnorodność. Chęć powrotu do domu jest
ukrytym pragnieniem pozbycia się ciała ludzkiego i
powrotu do świata dusz.
Dobry wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
a o jeziorze jętka jak spada to wszędzie na jezioro
też a Ryby szaleją wtedy i z tond ta tafla jeziora
pęka
a ja zanim dam komentarz muszę opowiedzieć o
owadach,otóż zacznijmy od ciem gdy nocą idzie się
przez park
pod nogami chrupią strupieszłe ich ciałka , następna
sprawa na wiosnę gdy roją się Jętki jednodniówki z ich
ciął można by utworzyć zaspy śnieżne
a teraz komentarz
opis przeżyć z późnowieczornego spacery na wiosnę
ciepłą gdzie wyrojone owady z chrzęstem przewiozły
obserwatora po jezdni tak że zapoznał się szczęśliwie
z krawężnikiem szczęśliwie bo przeżył mógł wówczas
ujrzeć tych Indian bo jak głową rąbnął to aż zahuczało
no a potem to już bedłka jak mówią spotkania na
drodze spotkania i zakłady mięsne a tam można
namacalnie zapoznać się z czasem nawet mięsem nie
mówić o smrodzie z którego długo otrzepać się nie da
cholera jasna gdzie pani mieszka to straszne
Wstrząsną mną ten wiersz, później jeszcze raz wrócę i
spokojnie przeczytam:-(