lew z Syjonu
"I'm on the run, but I ain't got no gun"
Cichy i potulny jak baranek młody,
wchodzę w przedpokój życia,
w sień rzeczywistości.
Na końcu korytarza widzę Anioła,
pięknego, słodkiego, dzikiego,
nieokiełznanego.
Podchodzę bliżej i patrzę na niego.
Upijam się anielskimi, brązowymi oczami.
Nabieram sił i jak lew z Syjonu
wypuszczony,
brnę dalej ku światłości. Jak kolos
stalowy
odbijam cień i mrok,
by aniołowi memu drogę przyszykować.
Kiedy już drogę czerwonym dywanem
zaścielę,
odejdę i wszystko będzie dobrze.
Everything's gonna be alright...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.