Limeryki wprost z fabryki 28
Pływał w przeręblu Jan ze wsi Szczechy
i słał do Magdy gorące uśmiechy.
Lecz ona choć zwykle miła,
raczej wyrywna nie była,
gdyż ją zraziły małe orzechy.
Ewa wciąż chudła gdzieś pod Przysuchą.
Stała się przez to prawie kostuchą.
A gdy mąż w łóżku ze łzami
poszukiwał ją grabiami,
ona chowała się pod poduchą.
Nie chce pić z żoną Marian z Tucholi,
bo ona potem ostro swawoli
i przez nadmierną ambicję
wymyśla nowe pozycje.
Już go od tego kręgosłup boli.
Komentarze (13)
Trzy uśmiechy zostawiam
:););)
super wszystkie:)
Super wszystkie ...
O rany!
Te grabie i orzechy. Krucafuks.
Na plus.
Wróciłem, bo czasem zdarza mi się zapomnieć, ale masz
u mnie plusa. To widocznie kto inny Ci nie dał.
super limeryki Przyjacielu
Uśmiechnęłam się... :))
fajne (szczególnie ostatni)
Fajne, wesołe limeryki. Serdecznie pozdrawiam
życząc miłego dnia :)
Bardzo limerykowe:). Pozdrawiam
Dobre wszystkie trzy. Coraz nowsze i lepsze.
Pozdrawiam serdecznie. Miłego dnia.
Do biblioteki pan Marian z Kocka
Wstawił kanapę i tam co nocka
Uprawia miłość.
(By łatwo było
Sprawdzić, co pisze o tym Wisłocka.)
Wszystkie fajne, uśmiech wywołują. Pozdrawiam
cieplutko:)