Liryk na jesień
Uraczymy się bezami, kawą z mlekiem,
czas ciągnie się jak długa skiba,
co zasadzimy w niej? Co wiatr
przyniesie?
deszcz spływa po dzwoniących szybach.
Krople na szkle zaglądają do wnętrza,
książki, obrazy, pokój, spokój,
lampa na stole płonie jak tęcza,
przezwyciężając szarość półmroku.
Ten płowy deszcz to pewny przyjaciel,
ucisza krew, tłumi gniew,
skoro nie mogło być inaczej,
tak miało być i tak jest.
Złowrogi tłum, krzywe lustra,
gdzieś zawieszona gilotyna,
a ja delikatnie, jak młoda brzózka,
nad wierszem się pochylam.
Bo właśnie wiersz – świerszcz –
deszcz,
cudowne cacko, niezwykły gadżet
żelazną zbroją, ostoją jest
i matecznikiem ukrytych marzeń.
Dla mnie, dla ciebie , dla wszystkich,
tych , co są za i tych , co przeciw,
chorał jesieni patetyczny,
w deszczu pobiegniemy jej naprzeciw.
Nic już nie będzie takie, jakie było,
za dużo burz, zbyt wiele ran,
postawny więc na jesienną miłość,
zanim zatrzaśnie się cały ten kram.
Komentarze (4)
zamysł w treści ciekawy lecz rytm dla wierszy
rymowanych gdzieś się zapodział.
poezja .. jest .pancerzem ktory chroni ... ten w
gruncie rzeczy liryczny wiersz to spora dawke
optymizmu ,pozwala wierzyc ,ze jest zawsze cos, co nas
podniesie na duchu , bedzie swoistym antidotum na zlo
"a ja delikatnie, jak młoda brzózka,
nad wierszem się pochylam" stawiam na kawę z ciepłym
mlekiem :-) to panaceum na jesienne smutki :-) bardzo
ładny wiersz :-)
Zanim zatrzaśnie się cały ten kram-lecz chyba to tylko
ta pora roku ma wpływ na nasze uczucia, ja Ciebie
właśnie widzę jako tą młodą pochyloną jak brzózka nad
tym ślicznym wierszem...powodzenia