Listopad
Ranki pokryły trawy szronem,
Drzew coraz dłuższy cień się kładzie...
Wszystkie rozmowy nie skończone
Dokończyć można w listopadzie.
Bliscy milczeniem zapraszają
Do zadumania i rozmowy,
Płomyki świec, jak żywe, drgają
Na wietrze, na listopadowym.
Liście spadają – mija wszystko:
Radości, smutki, twoje-moje,
A rozświetlone cmentarzysko
Napełnia swoim nas spokojem.
Requiem aeternam dona nobis
Zziębniętym, mokrym (bo deszcz pada).
Naprawdę nie żal nam odchodzić
W marznących mżawkach listopada.
Komentarze (18)
Msz, zawsze jest żal odchodzić,
jeśli nie jest się ciężko chorym i cierpiącym, a
wiersz dobrze się czyta, z przyjemnością.
Dobrej nocy życzę.
wykrzyczcie te samotne całkiem zapomniane
nieutulone w ciszy po własnej żałobie
wypłaczcie i wyżalcie w strzępach rzewnych modlitw
okruchy wszech nadziei uwiezionych w grobie
wyłkajcie prośby w stronę istot szaro dziennych
by łaski wypraszały u Wszechwładnej siły
abyście po wiek wieki w Jej to dostojeństwie
jak ziarna kruche piachu w blasku słońca lśniły
niechże was ktoś wspomoże w tym dniu każdej duszy
odda co wam należne w płomieniach i słowie
a jeszcze choćby 'Zdrowaś…' w zadumaniu powie
i wejdzie myślą w progi światów niemej głuszy
u nas był ... piękny słoneczny dzień ...
znicze plunęły ...chwila zadumy ...
o tych co odeszli ...a my podążamy w ich stronę ...
bardzo dobry wiersz Michale ...