Listopadowy świerscyk
wiersz gwarowy
Listopadowy świerscyk
Koniec miesiąca, Morcina
śnieg stajoł,
minena listopadowo zima.
Wiater duje holny, cieplućki
na Cichej Wodzie
kompiom się jako w lecie
dzikie kacuski…
Z niedobocka dobiegło mnie
z pomiędzy sumu smrecków
a psów scekaniem,
świerscyka, polnego konika
głośne granie.
Tak se ta namyśloł
teroz mi przygrywać,
kie się już w tym zyciu
ni mom co spodziewać.
Cas zamknąć rok co minon.
Cas pociesyć serce,
coby sie nie zolyło
nie bolało więcej.
I korzystać z casu,
ftory jesce ostoł
i iść dalej drógom
ftoro nie jest prosto.
Nie myśleć,nie wspominać
zimnom krew zachować
w cieple się powygrzewać,
ze słonkiem pośpasować.
Ostało mi ino pisanie,
moik góralskik wiersy,
bo cujem się dzisiok
tak jako tyn spóźniony,
listopadowy świerscyk….
Komentarze (21)
Ciepło wiersza ogrzewa ciało i duszę :)
Życzę miłego dnia.
Bardzo ciepło:)
Pozdrawiam skoruso:)
Ale pięknie!
Pozdrawiam ciepło, w ten piękny listopadowy dzień :-)
lubię świerszczowe granie,,pozdrawiam :)
fajny i ciekawie zakończony
Ciepło w tym słoneczku u Ciebie skoruso :))