Listy od przyjaciela
Czytam stare listy od przyjaciela
i uśmiecham się do nich.
Opowiadał jak lał deszcz, niczym z
rynny.
A on przepity, a na placu żywego Niemca,
a już tyle lat po wojnie,
a on u tego (tu padło wiadome słowo) musi
pracować.
Mój przyjaciel jest poetą,
kocha Jezusa. Ma trzydzieści dwa lata,
wyznał mi miłość. Są dowody na piśmie.
Oficjalnie, na głos! Wśród ludzi.
Dopiero gdy zobaczył,
że mogłabym być jego matką,
doznał szoku i na (nie)szczęście się
obudził.
Czytam nasze listy. Śmieję się, płaczę.
Tyle razem przeszliśmy ścieżek,
dąsów, wygłupów, dyskusji pełnych
znaczeń.
Spaliliśmy kilka mostów i kotlety
niedzielne,
bo najważniejsze... były wiersze.
Czytam listy od przyjaciela,
jest mi dobrze. Jestem szczęśliwa,
że mogę niczym Dulcynea powiedzieć -
był moim Rycerzem.
Mrużę oczy, otwieram kolejną kartę
zwierzeń.
Komentarze (47)
Bardzo ładny, ujmujący wiersz o przyjazni.Pozdrawiam:)
Bardzo ładny, ciekawy wiersz. Ja mam tez takie, stare,
ciekawe listy. Listy mają 58 lat i wszędzie ze mną
jeżdżą, po świecie, a ten co je pisał dawno już nie
żyje. Złamał słowo, listy przetrwały, a on nie żyje.
Twój wiersz dał mi dużo do myślenia. Dziękuję i
pozdrawiam serdecznie.