Ludzie bezradni
Matka smutkiem karmi swoje chude dzieci
we łzach je wykąpie słońce nie zaświeci
bez pracy nadziei sama jest jak palec
opuszczona cicha nie skarży się wcale
czasami dorobi postoi przy garach
znają już jej dzieci w okolicznych
barach
męża dawno nie ma nędzny pijaczyna
wreszcie jej nie bije od tego zaczynał
taka jest bezradna bieda ją przygniata
siedem klas skończyła i po tylu latach
dobrzy ludzie czasem nakarmią ubiorą
strach włosy podnosi czy dzieci zabiorą
jej matka dokładnie także taka była
czy ona coś zmieni by normalnie żyła
ciągnie się ten dramat od wielu pokoleń
bez wiary nadziei jak w zamkniętym kole
Komentarze (17)
Bezradni, a jednak w tej biedzie potrafią żyć, a
raczej wegetować.
ludzka tragedia i bezsilność, brak możliwości wyrwania
się z kręgu biedy....smutny ,lecz jakże prawdziwy
wiersz