Lustro...
Zastanawiam się czy lustro jest mym
wrogiem,
z którym spotykam się co dzień.
Ono kłóci mnie ze sobą,
sprawia, że mam ochotę je zniszczyć.
A wtedy w milionach kawałkach będę ja...czy
ktoś zdoła je poskładać? tak jak ja bym
chciała...czy ktoś zdoła poskładać moje
głupie myśli..?
Ale to nic nie da,
lustra nigdy nie umrą,
otaczają nas i karzą na siebie patrzeć.
To nie jest takie proste,
bo po co znów mam kłócić się ze sobą? Po co
mam przypominać o tym co jest
brzydkie...
Lustro nie jest mym wrogiem.
Aczkolwiek nienawidzę go,
bo tak bardzo nie mogę znieść mej twarzy,
która kiedyś słodka,
teraz urojona..w mojej głowie ja.
Lustro gładkie i ładne,
pokazuje prawdę..to nie jego wina.
Winą jestem ja i moje niewyleczone
urojenia.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.