Lycantrop
Noc błyszczy księżycem. Rozrywa me ciało
Spragniony pysk mięsa zagłębia się w
nocy
Targając ofiary w pragnieniach swej mocy
Odchodzę o świcie, choć nocy mi mało
Powracam powoli, maskując się ciszą
Przebiegle owoców swych uczuć nie budząc
W spokoju dnia z Tobą, krew w żyłąch swych
studząc
Czatuje... bo gwiazdy pod słońcem wciąż
wiszą
Spoglądam w cień lustra i widzę w nim
ślepia
Wpatrzone w me oczy czyjnością księżyca
Choć żądze me hakiem swym księżyc
zaczepia
Ja czekam na pełnię... Mój spryt mnie
zachwyca!
I zerkam w głąb oczu Twych głupio
szczęśliwych...
Tak, wiem - jestem bestią. Najgorszą z
możliwych.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.