ŁZA
Po policzku perłowy żal się toczy
Dłonią pośpiesznie ocieram oczy
Lecz on już znowu zalewa
I wszystko się zlewa
Dlaczego to znowu ja zostałam
zraniona?
Zasypiam zmęczona
Lecz budzę się wystraszona
Wszystko mnie boli przygniata
Myśl goni jedna za drugą
Każdego dnia mozołu przybywa
Cóż dałabym za spokój milczenie
Małe chociażby ukojenie
Moja cierpliwość sie już kończy
Nie chce mi sie ani być ani żyć
W tym zakłamanym świecie
Nagle podmuch wiatru swym
Natchnieniem mnie porusza
Obiecuje nowy dzionek pełen
słońca i śpiewu skowronka
To napełnia mnie natchnieniem
Już wiem że tu na tej ziemi
Jestem tylko marnym cieniem
Komentarze (1)
Dobry przekaz.