M...
Nie pytała, kiedy szła,
nie pukała, gdy wchodziła,
była cicha, jak myszka,
oboje nas za nos wodziła.
Taka spokojna, nieśmiała,
omotała nas i została,
otoczyła łukiem jak tęcza,
jak kwiatów naręcza.
Oszołomiła barw odcieniami,
obsypała kolorami i woniami,
wzbudziła nadzieje,
wręcz promienieje,
pozwoliła snuć plany,
to jak cud nam dany.
Nie parzy jej żar,
choć blask i ciepło bije,
wspaniały roztacza czar,
dzięki niej znów żyję.
Przypomina żar ogniska,
po którym lekko stąpasz,
niemożliwe z bliska,
staje się i je masz.
Jest marzeń spełnieniem,
skrytym tęsknieniem,
nie mogę utracić jej,
więc krzyczę:
nie odchodź,
zostań,
wieczność przy nas trwać chciej.
Odpocznij i pozostań,
potrzebujemy Cię takiej,
pięknej, gorącej, żarliwej,
wyrozumiałej, nieco niecierpliwej.
Komentarze (5)
Pragnienia, marzenia prowadzą nas przez życie....
dobrze jeszcze, gdy miłość jest naszym oparciem...
ładny wiersz
To przed taką miłością czapkę z głowy ściągam i
wypatruje bo może i do mnie idzie.
"nie parzy jej żar" pięknie, ale staraj się pisać bez
"jej". pozdrawiam. ;)
Taką miłość nic, tylko trzymać "w garści" i nie
puszczać ;) pozdrawiam
taka właśnie jest miłość -nie pyta o zdanie przychodzi
kiedy chce i po prostu jest-ładnie - pozdrawiam