Maki
Nad mym pustym łożem obraz wisi
w ciemnym drewnie rzeźbionej ramy
na szarym płótnie namalowany farbami
w zieleni listków wazon stoi gliniany
a w nim moje ulubione maki
prosto z pola zerwane
rozchylają czerwień uniesionej główki
A ta czerwień taka niecierpliwa
jak krew na białym stygnie obrusie
niczym słońca ogniem pali
i uwiesza jeszcze nierozkwitłe pąki
pośród tych, co już uniosły się żywe
niby sen prosto wzięty z płomienia
serce mi pęka i wylewa czas rozłąki
A gdy potem znowu jestem sama
tuż obok twojego zdjęcia
stawiam ciepłą herbatę
tulę poręcz pustego łóżka
w którym pościel wciąż pomięta
jeszcze skrzy zapachem miłości
niesprzątnięta
Komentarze (3)
Czuje się przekazane uczucie
i emcje,Pozdrawiam.:)
Osobę która odeszła pozostaje na zawsze w pamięci.
Ciekawie napisany wiersz.
Pięknie ujęte w słowa wspomnienia i tęsknota na tle
obrazu czerwieni maków.
Pozdrawiam serdecznie ;-)