Małgorzato...
Mojej Gosi
A może, gdy opadnie mgła,
i zasną strzygi i upiory
to w czystych słońca światłach dnia
wyjść będzie można z ciemnej nory?
Zatęchłej, zimnej, życiu obcej,
gdzie brudny kozioł niepodzielnie,
ten czarci pomiot w skórze owczej,
wciąż niewolnika robił ze mnie?
A może gdy opadnie mgła,
i strzygi i upiory sczezną
Ty będziesz przy mnie, Ty i ja,
Dwie dusze, ale ciało jedno?
I buchnie żar, trysną płomienie,
serca karmione uczuciami
tak się wypełni przeznaczenie,
miłość w nas..., niebo nad nami?
Bo innych dróg mi nie potrzeba,
Ty będziesz całym moim światem,
będziesz codzienną kromką chleba.
Jesienią, zimą, wiosną, latem...
Komentarze (17)
Bezpretensjonalne, sympatyczne, zwłaszcza jak na
mężczyznę, który nie chce się podawać za kobietę
(vide: profil autora).
Trochę o fantastykę zahacza...fajny wiersz:)