Malkontenci
Urodzeni pod gwiazdą upadłą
Ciągle nachalnie żal przesypują
Decyzją gorzką przeważnie nagłą
W akty rozpaczy głośno wstępują
Dziwią się potem z lekką zadumą
Że nikt nie stawia im obelisku
Że wszechświat cały w przepaść nie runął
Tylko sąsiad narwany ze snu wyrwany
…
Dał tej żenadzie mocno po pysku
Komentarze (1)
Ten wiersz ma to "coś" :) pozdrawiam