Mało miłości
Stanęła przed ołtarzem para,
by zawrzeć związek, czyli ślub.
Ona już blada, on też się stara,
a muszą przyrzec tak na grób.
Ksiądz grzecznie pyta czy panna chce,
poślubić tego oto pana.
Ona z emocji aż się gnie,
tak w sobie jest rozdygotana.
Wreszcie wydusza potwierdzenie,
świadkowie z ulgą pot ścierają.
Młody wyraża swe pragnienie,
przecież tu są, bo się kochają.
Jeszcze obrączki ,pocałunek,
przed kościół idą po prezenty.
Szans nie ma żadnych na ratunek,
święte zapadły sakramenty.
Potem balanga aż do rana,
plan wykonany jak należy.
Rok...może dwa, nadchodzi zmiana,
ona już jemu nie chce wierzyć.
On do niej stracił miłość całą,
inaczej widział wspólne losy.
Przysięga długo nie przetrwała,
chociaż dawana na dwa głosy.
Tak to już jest gdy z namiętności,
ślub biorą młodzi zaślepieni.
Lecz jakże mało w tym miłości,
oraz brak wiary by ją cenić.
Idą w niepamięć ważne słowa,
zbędny jest także przyrzeczenie.
Górę gorąca bierze głowa,
ciskając krzywdą jak kamieniem.
Czas co weselem żył zaginął,
dwie sobie obce tkwią postacie.
Czas przestał płynąć, chociaż płynął,
błąka się żal po szczęścia stracie.
Komentarze (3)
Ładne poetyckie sprawozdanie z zaślubin wesela i tego
co się potem stało, wiersz bogaty w swej treści,
gratuluję.
Witam, Zbędne jest także przyrzeczenie, tak jak mój
komentarz , bowiem treść wiersza mówi sama za siebie,
pozdrawiam.
piekny kawal tekstu.. ale jakis prawdziwy!wnikliwe
opinie... zgadzam sie z toba w 100 procentach,lecz
jakze poetycko i pieknie to ipisales,czytalam cala
soba... wazne refleksje i spostrzezenia zawarte wiec
wiersz godny polecenia!!