Mały zuch.
Na końcu dachu zima w nocy urodziła
sopel.
Biały, przezroczysty, grubaśny, owalny.
Wisiał tak sobie, spoglądając na świat.
I jak na sopel, to mało miał lat.
Sopel, sopel, zamarzniętej wody kropla,
Poświeci słoneczko i stopi naszego sopla.
Mroźnym rankiem pod dachem przechodził
zuch
I padylkiem w sopelka buch, buch.
Trafił i spadła w dół zamarznięta woda.
Zuch wziął go w dłonie
I maszerując lizał jak loda.
Sopel, sopel, zamarzniętej wody kropla,
Poliżę go Nasz zuch i stopi zimowego
sopla.
Gdy zniknął w dłoniach ten owalny sopelek
Zuch wydalił go za pomocą nerek.
I zachorował ten mały zuch
Bo od tego lizania rozbolał go brzuch.
Sopel, sopel, zamarzniętej wody kropla,
Zachorujesz, gdy zliżesz całego sopla.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.