W martwym obliczu swego ja
W martwym obliczu swego ja,
Tożsamość niczym mgła,
Córka ciemności i zgorszenia,
Nie pamięta swojego imienia,
Noce nazwały ją jedną ze swoich gwiazd,
Gdy bladła rozrzucały po niebie jej
blask,
By mógł nastać świt, w porannej rosie
zbierała łzy,
Dzień zamykał ją, musiała walczyć o swoje
sny,
Dziecko zrodzone nad przepaścią
ciemności,
Zabrakło dla niej sensu- Miłości,
Dziecko inyruz, w martwym ciele
rzeczywistości,
Obiekt klęsk, zamknięty w celi
samotości,
Dziwne zabijali ją wszelkimi sposobami,
Nie było reguł, nie było granic,
Walczyła o siebie, o to żeby być kimś,
Tyle razy nie miała odwagi już żyć,
Nadal patrzy na siebie, nie widząc nic,
Tak bardzo ją boli, że nie chce jej
nikt....!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.