Marzenia
Jest granatowa noc ze srebrnym księżycem w
pełni
Mleczna drogą podąża jeździec na
wierzchowcu białym
Ja patrzę w okno, bo sen uleciał- więc się
już nie spełni...
Wpajam sie w Kosmos- stając się jego
trybikiem małym
U wrót Szambali przystaję na chwilę
Nad rzeką Katuń - w magicznej krainie
By się znów unieść podmuchem zwiewnym
wiatru
Zadziwiona poświatą czarowną -czekam, aż to
zadziwienie minie.
Ale nie - ono wzrasta wsysając sie w
duszę
Nadzieję dając na cuda i dziwy
I jestem pewna,że wciąż tak tkwić muszę
Bo własnie taki świat jest mi bliższy i
prawdziwy
Nie ma w nim wojen ani przemocy
Ani trosk ziemskich o byt i zdrowie
Wszystko za sprawą tej boskiem mocy
Skrytej za kurtyną o które niewielu z nas
wie
Marzę o życiu pełnym miłości
Gdzie wszyscy sobie braćmi być zechcą
Niechaj co dobre w ich sercach zagości
A wolną wolą wszelkie zło podepcą
Stali by się godni miana człowieka
Przez wielkie C - by spojrzeć bez
drżenia
W oczy Stwórcy, gdy wezwać ich zechce
Przed swe oblicze w dniu życia ziemskiego
skończenia
Siadając po boskiej prawicy
Byliby prawdziwie godni swego Pana
Mogliby rzec z dumą bezmierną:
SPEŁNIŁA SIĘ PRZEPOWIEDNIA W BIBLII
ZAPISANA.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.