Między snem a dniem…
Słowa twe czule maluje wiatr…
dziś na mej szybie łzą stworzył ślad,
w dzierganych mowach, szeptanych
skrycie,
że kiedyś z nowiem księżyca
przyjdziesz..
Słowa twe kruchy liść jakoś skręcił
i na fujarce wiatrem zanucił…
W szeleście ciszy wabił i nęcił,
potem mi szepnął, że znowu wrócisz.
Zabrałam złoty liścik o świcie,
dotknęłam ręką resztek księżyca.
Westchnęłam miękko, że kocham przecież
że dziś ci powiem…taki mam
zwyczaj…
Wypełniasz sobą całą mą przestrzeń.
Po brzegi winem szczęście rozlewasz.
Wiesz ,że ja kocham jesień twą przecież,
lubię, gdy do mnie z wiatrem
przypływasz…
Najpiękniej mówisz… słowem
malujesz
w obrazach wzruszeń pieśniami we śnie,
że mnie ulotnie czasem całujesz,
czarujesz snami, dotykasz sprośnie…
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.