Miejsce nasycone eterem
Ewa siedzi na krześle,
nie wstaje, mimo że pośladki bolą,
kłębiące myśli zwijają i rozwijają starte
nici
rośnie napięcie, więc Ewa udaje, że jest
bryzą
morską, nawet uśmiecha się do postaci
odbitej
w lustrze windy, przypomina kogoś
kogo zna-strach za każdym razem
opatula ją swoim czarnym płaszczem
wtedy chce pogadać, ale nikt nic nie mówi,
ani postać , ani obce ludzkie dusze, które
czekają pod szklanymi drzwiami
przywodzą na myśl ptaki uwięzione w klatce,
kiedyś odlecą i znajdą miejsce w którym
nikt nie zrobi im krzywdy
tymczasem, tutaj jest taka cisza,
hipotetyczna cisza i ludziska gapiący się
na nieobcą kobietę której twarz pokryła
jesień
— kolor pogania kolor
nie lubię jesieni nigdy tego nie
ukrywałam,
teraz wiem dlaczego-za szklanymi drzwiami
jest zawsze plucha taka obca, taka nie moja
a przyciąga do siebie i rozkłada ruletkę,
każe zagrać
ja albo ty
tymczasem wracam do domu i znów zerkam
w lustro, widzę monstrum - dzisiaj do mnie
nie przemówi
Komentarze (22)
Przekaz dobrze oddaje emocje autorki i klimat miejsca.
Pozdrawiam Cię Ewo:)
Świetny, wymowny tekst.
Pozdrawiam serdecznie :)
Wymowny poruszający smutek i zrezygnowanie...
Nie poddawaj się i bądź silna...
Pozdrawiam z głębi serca...
już tytuł sugeruje zdrowotne kłopoty.
Życzę dużo siły. I ZDROWIEJ!
Ślę uśmiechy i dużo dobrej energii. :):)
Arku dziękuję , wczoraj znów pocięli mi twarz a minęło
tylko niecałe dwa mc od ostatniego zabiegu, Chyba już
jestem zmęczona i obolała pozdrawiam
Czasem otwiera się duszę, czasem ptaki muszą wylecieć
z klatki, czasem plucha przeleję się w sercu, czasem
mamy ochotę na życiowy hazard. A potem znów
przywdziewamy czarny płaszcz i wszystko wraca do
normy. A lustro zawsze jest bezwzględne.
Serdeczności Ewcia :):)