Mieliśmy spokój
Kiedyś siadałaś u mego boku,
Taka niewinnie zamyślona.
I trwała cisza - mieliśmy spokój,
Nie była ważna żadna strona.
Nikt też nie mówił, że mamy rządzić,
Ani wydawać polecenia.
Każdy miał rację, nikt nie chciał
sądzić,
Po co te dobre kłamstwa zmieniać.
Kiedyś to wszystko było inaczej,
Dzisiaj mieszamy powagę dnia.
Krzyk już przeważa, ktoś czasem płacze,
Pora tak dobra stała się zła.
Wchodzimy sobie w życie z butami,
Roztrzaskujemy otwarte drzwi.
W końcu zobaczysz – będziemy sami,
Los już od dawna złowieszczo drwi.
Kiedyś siadałem wtulony w ciało,
Zauroczony takim spokojem.
I trwała cisza – to mi zostało,
Sam teraz jestem, a było dwoje…
Komentarze (2)
Ładnie i bardzo refleksyjnie ujęta kwestia miłości.
Pozdrawiam:)
Za młodu przewracamy góry. Na starość wygrzebujemy się
spod nich.Pozdrawiam