mieszkaniec
widziałam dom z cegieł
który miał piec
lecz brakło mu połowy ściany
zielona okiennica
oparta o resztkę muru
trzepotała na wietrze
lecz on zapatrzony w przestrzeń
załzawionymi szybami
trwał na przekór logice
dom otaczał płot
który szczerzył zęby
z wyszczerbionych sztachetek
a w jedynym oknie
dokładnie wylizując łapkę
siedział kot
strażnik dusz
uwięzionych w ruinach
minionych dni
Komentarze (32)
pięknie o tym co nieuchronnie odchodzi do przeszłości.
Ciekawy i bardzo smutny wiersz,ale jest kot,który
wnosi życie i ciepło do opuszczonego domu.Namiastka
miłości. Pozdrawiam.