Miłość od pierwszego wejrzenia...
Pewnego razu spotkał Ją On,
Wyciągała do niego swą dłoń,
Jej słowiczy śpiew tańczył wśród drzew,
Koił jego ból, usypiał w nim gniew.
Tuż nad rankiem karmiła go najsłodszymi
owocami,
Rozkoszując się przy tym jego ustami.
On zaś darował jej kwiaty bez końca
Zerwane o poranku, tuż przed wschodem
słońca.
Nosił ją na rękach, oprowadzał po
niebie,
Gdyż bardzo Ją kochał, kochał swoją Ewę.
Uwierzył w uczucie, miłość bez końca
Poznaną gdzieś na plaży o zachodzie
słońca...
dla Ciebie Ewuniu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.