A miłość środkiem
Sięgałem szczytu gdzie pycha rozkwita,
a miłość własna obrasta sumienie,
gdzie na uczciwość się nie napotyka,
egoizm w cenie.
I na dnie byłem gdzie upokorzenie,
ciało i duszę zwątpieniem zniewala,
życie fałszywym odzywa się brzmieniem,
wstyd miłość spala.
Szukając, miejsca nie umiałem znaleźć,
a świat się stawał coraz bardziej chory,
radość zatruły pretensje i żale,
brakło pokory.
Dziś już na życiu nie rozdzieram szaty,
swe własne leczę wady i słabości,
płynę starając się omijać rafy,
morzem miłości.
Komentarze (39)
Ciepły, śliczny wiersz:)
Karaciku, u Ciebie zawsze mądrze i życiowo, to chyba
tylko dobra fantazja z tym dnem i brakiem pokory.
Dobrze, że pokonałeś wszystkie słabości i teraz
płyniesz morzem miłośći. :)
Och, dobrze jest płynąć morzem miłości :)
Z pozdrowieniami
Pięknie, oby tak dalej, cieplutko pozdrawiam :)
doskonałe refleksje
o miłość w Twoim wierszu
zatrzymują na chwilę zadumy
Piękne . Mam wrażenie jakbym czytał po części o sobie
. Pozdrawiam ciepło
życie jest przygodą, doświadczenia to fale a Ty to
ocean...
płyń
Piękny i mądry, jak niejeden z Twoich wierszy. Trzeba
umieć w cugle wziąć swoje Ja... Cieplutko pozdrawiam .
Życie płata nam figle, może na środku swojego morza,
odnajdziesz ta, co pokochasz. Pozdrawiam
Życie och! życie .Ile to trzeba najpierw przejść by do
takich wniosków dojść...miłość ach:))
miłość:))Pozdrowienia Karaciku:))
Wiem, że tęsknisz i kochasz, miłości morzem życie
przemierzasz i nie masz pretensji do życia, że sztorm
wciąż nęka.Piękny "motyl" zadumy i
refleksji.Pozdrawiam i uśmiech zostawiam :-)
Miłość lekarstwem na wszystko! Jak zawsze mądre słowa
w Twoich wierszach - życiem pisane... Szacunek ;D
a miłość środkiem w środku życia,
cały czas na widoku - nic do ukrycia
Pozdrawiam serdecznie
Mądry, życiowy wiersz.Jak to miłość potrafi ,żebyśmy
stali się lepszymi ludźmi.Bardzo mi się
podoba.Pozdrawiam.
Cały - nie, prawie cały wiersz na TAK. Nie podchodzi
coś mi ten wers:
"Dziś już na życiu nie rozdzieram szaty,"
właśnie to 'na życiu'.
=========================
Dzisiaj już szat nie rozdzieram,
życia słabostki i wady leczę,
rafy się staram skrzętnie ominąć
morzem miłości.