O miłości w Krakowie
Chciałbym dziś, Panie i Panowie,
o miłości powiedzieć - w Krakowie -
(nie będę przedłużać, spraw mnożyć listy)
-
o uczuciu kwiaciarki do Zenka hejnalisty.
Zakochała się dziewczyna w chłopaku.
Był długi, jak nikt z jej rodaków.
Bóg, dał mu płuca, nogi długie iście.
Do schodów przydatne - zwłaszcza
hejnaliście.
Trafił na nich do niej, tak jeszcze
niewinnej,
by kwiatki tanio kupić, tyle że dla
innej.
W tym jednak jest szpas i kabała -
ta pierwsza go wcale nie chciała.
Jak później kwiaciarce się zwierzał,
rzuciła, bo był z Kazimierza*.
A tam, choć jest i ochota,
zapały ostudza biedota.
A miła florystka, panienka,
od dawna zerkała na Zenka,
jak spieszył grać hejnał mariacki -
w mundurze - tak rosły i chwacki.
Zenek, gdy dostał polewkę,
a liczył na posag i Ewkę -
spojrzał na dziewczę wśród róż.
Zakochać się musiał i już.
Uczucie wyznawał jej czule.
Na frytki zapraszał i grule,
do budki brązowej, na Planty,
(bo nie stać go było na mule)
i spodnie prasował w dwa kanty.
Wygrywał jej nocne hejnały,
aż dreszcze dziewczynę łapały.
Dziwiła się jednak nieboże,
że dograć melodii nie może.
Myślała, że błąd robi stale,
że gra - jak amator - ospale,
kiedy on się starał jak z nut
i sprawnie urywał: tuuuuu-tut.
I miłość tych dwojga upadła
nie dało się stworzyć tu stadła.
A są z tej historii nauki -
dryg wspólny mieć trzeba do sztuki.
I mądrość słuchaczu ogarnij -
nie starczy pracować w kwiaciarni,
by piękno odczuwać w muzyce.
To miłość obróci na nice.
Trend nowy nam spektakl wyznacza:
„ Fatalne dziewczyny trębacza”**.
A komu ? To wiecie już sami -
premiera Pod Baranami.
*Kazimierz - dzielnica Krakowa. ** Taki spektakl oczywiście jest fikcją stworzoną na potrzeby tej opowieści.
Komentarze (16)
Była przygoda :)