Miłosny masochizm
Gdy kogoś darzymy uczuciem nigdy nie
jesteśmy bezpieczni.
Ale ten kto je wywołuje i atakuje je
celuje w najbardziej bezbronną strefę
człowieka.
Atakując uczucia wygrana jest wiadoma.
Jak miłość może się obronić?
Nie chcąc jej stracić godzimy się na
cierpienie,
aż będzie tak okaleczona i wykończona,
że może będzie mogła umrzeć w spokoju.
Gdy tak się dzieje strata jej jest
nieuchronna,
bo jak wierzyć, że ten kto ją
tak bestialsko torturuje przestanie i
cudownie uzdrowi?
Jak wypowiedzieć rany?
Literami, słowami, wierszami nie zdołam
opowiedzieć,
jak z potrzebą miłości, chcąc być kochaną,
leżałam z otwartym sercem a on je żywcem
wyszarpywał.
Gdy się pojawiał ja czekałam gotowa na
wszystko.
W końcu pękły tkanki, lała się krew
on je upuścił pod stopy
nie wiedząc co dalej mógłby z nim zrobić.
Zrozumiałam, że miłość do samego siebie
chroni przed miłosnym masochizmem.
Magdalena Gospodarek
Komentarze (4)
Ciekawe przemyślenia. Puenta zaskakująca i gorzka, ale
gdy dłużej się zastanowić, można przyznać rację
takiemu tokowi rozumowania.
Pięknie i niezwykle, ale to jest standardem u Cebie
Po Twoim wierszu warto się nad wieloma rzeczami
zastanowić :) Pozdrawiam serdecznie +++
Kto nie umie kochać nie zasługuje na miłość.