5 minut w kościele
Wielkie, głębokie oko patrzy przez
drewniane wrota
otoczone lazurowym konturem świata
wewnątrz, pośród przepychu złota
Jezus Chrystus spogląda miłosiernie na
swego kochanego brata.
Krzyż mocny, stabilny ruchy mu krępuje,
a ten co patrzy z ławki nie może Go
ocalić,
lecz, wie, że mimo wszystko Pan go
wysłuchuje
chociaż nie potrafi narzędzia zbrodni
spalić.
Po bokach stacje męki wiernego obejmują
przed nim sosnowy klęcznik rozgrzesza
wszystkie winy,
z ukrycia oczy Madonny modlitwę
obserwują
taką żarliwą, gorącą, daleką od kpiny.
Cztery witraże stopione w zieleni,
błękicie
pozwalają zapomnieć o wszelkich, dawnych
zbrodniach
w tym oto miejscu zaczyna się życie
oparte na pięknych, mających sens
modłach.
Ogłuszająca cisza przemyka przez organy,
wypolerowany ołtarz do siebie zaprasza
wychodzi wierny szczęśliwy przez
konfesjonału bramy
odpokutując za czyny Judasza.
A Chrystusa łagodne źrenice
i ten uśmiech lekki, niezbolały
odkrywają swoją tajemnicę
tylko przed tym, kto jest w wierze stały.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.