Mocarz
Ile na barkach dźwigasz nieb błękitnych,
jak Atlas – siłacz, w rozkroku stoisz
twardo i trzymasz niczym ten filar,
by nie runęło na głowę komuś.
Mocarzu, który to już parasol,
pod wiatr z drutami na połamanie
i deszcz, i burza nie są zbyt straszne,
kiedy wytrwale jesteś na straży.
Czy ci nie mdleją dłonie ku górze
wiecznie trzymane bez piór aniołów,
są długie, lecz chmur - nie dają rady
wszystkich przegonić znad głów
kochanych.
Ile sił trzeba, aby sklepienie
codziennie było na swoim miejscu,
by się udało przychylić nieba...
To pieśń pochwalna o twoim sercu.
Komentarze (32)
Niezwykły wiersz,
zauroczyłaś marce:)
Serdeczności ślę :)
Ładnie napisane
Ma potężną siłę
Pozdrawiam