Mój M***
Jesteś aniołem
zwołanym z piekieł - zesłanym z nieba
Jesteś... i jesteś...
lecz teraz cię nie ma
i tęsknię
Ma dusza chłodno-blada
uczuciem zalana
żywcem pogrzebana w twym sercu...
schowana
Bez tchu tonie
w iskrzącym błękicie oczu twoich
W nich moje odbicie
na wzór muzy stoi
Z zachwytem wołam imię twoje
dopóki nie spotkamy się znów oboje.
Idealny we wszystkim, beztroski,
piękny, niewinny posłaniec Boski
bez grzechu lecz grzechu warty
Tajemnicą owiany
przeze mnie był szukany
i znaleziony!
bo dla mnie stworzony!!
Dobroć twoja nie zna granic
Zło moje potrafi cię ranić
Ja wodą wzburzoną
Ty ogniem gaszącym
Ja czerń
Ty biel...
Jak biel i czerń
wzajemnie przenikamy się.
Czy słuchać ludzi?
Czy rację mają,
że przeciwieństwa się przyciagają?
Dla miłości mojego życia...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.