Mój przyjaciel Saluś...
Kochanie, miałam sen wspaniały.
Zza tęczowego mostu wrócił
nasz Saluś kochany.
Hasał po rozkwieconej łące.
W jego aksamitnej miodowej
sierści odbijało się słońce.
Z motylami bawił się w berka.
Szczęśliwy, co chwila na nas zerkał.
Wyglądało to pociesznie,
gdy duży dog podskakuje niezdarnie.
Wymachuje beztrosko uszami.
Jak kiedyś nagradzałam
go pieszczotami.
Po spacerze sprytnie, znienacka,
z minką niewiniątka,
skradł ci z talerza śniadanie
Mokrym pysiem zaczęło się
do nas przytulanie.
Wszystko było jak za dawnych lat.
Jest nam go bardzo brak.
Był oddanym przyjacielem
Darzymy go niezatartą miłością
i wspomnieniem.
Komentarze (3)
ciepły ładny wiersz pozdrawiam
Sporo ciepełka płynie z tego wiersza.
Miłego dnia:)
Sporo ciepełka płynie z tego wiersza.
Miłego dnia:)