[ mój własny pogrzeb ]
Nie mogę dłużej tak, już nie chcę
Biorę linę długą i grubą
Idę w ciemny las
Kilka zbłąkanych myśli i zbędnych łez
Szukam odpowiedniego drzewa
Jest
Wysokie, szerokie o grubych gałęziach
Postanowiłam już ostatecznie, wieszam się
Zawiązałam dobrze linę
Pętle założyłam na swą szyję
Jedna myśl jeszcze, kocham go i ... skok
Zawisłam nad ziemią, która mnie
wychowała
Rano rodzice czytają list :
Przepraszam, musiałam.
On sms-a odczytuje :
Tam gdzie mnie pocałowałeś pierwszy raz.
Za późno na słowa, lub jakieś czyny
Skończyło się me cierpienie
Nie zapłacze już nigdy
Nie będę już kochać i cierpieć
Unoszę się teraz pośród chmur
Widzę, widzę wszystko
Tak, to mój pogrzeb
Mój własny, pogrzeb
Wszyscy ubrani na czarno
Mama płacze, ach jak mi jej żal
Tata ją wspiera, musicie być silni
On ...? Stoi sam, wszyscy się odsunęli od
niego
Pytanie tylko dlaczego?
Stoi, twarz ma opuszczoną w dół
Uronił łzę, ma wyrzuty sumienia chyba
Kocha ? nie wierze już temu słowu
Przyjaciele, których nie miałam stoją i
płaczą
Tylko za kim? Za mną? Byłam im obca
przecież
Niech płaczą, może zrozumieją coś
Nie żal mi ich, płaczcie za moje
cierpienie
Teraz jest mi dobrze, delikatnie kołyszę
się wśród chmur
I tylko żal mi rodziców, tak mnie kochali
Dali mi wszystko co miałam, dziękuję
Przepraszam Was, moi drodzy taki koniec
mój, Zawiniłam, lecz nie rozumiałam,
uciekłam ...
Musiałam uciekać, przed miłością do
Ciebie
Chciałam, mogłam czy też musiałam ?
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.