Mój zwyczajny niezwyczajny dzień.
do gwiazd.. tam.. wysoko..
Dzień..
Słońce.. świeci wysoko..
Ciepłem..
Ogrzewa moją twarz.. maluje policzki..
Wiatr.. głaszcze moje włosy.. cichym
szelestem..
Stopy lekko fruną nad ziemią..
A tu..
Teraz..
Wieczór..
I Ty..
Stoisz..
Tak, to na pewno Ty..
I ja..
Gdzieś w oddali..
Ukrywam swój wzrok..
Przechodze obojętna..
Nagle..
Szept.. Mój szept.. I Twój..
Ciche słowa..
Twoja twarz..
Oczy, usta..
Coś drgnęło..
Ale czy to iluzja? Nie..
To ciepły wyraz twarzy..
Po chwili gdy odeszłam..
To wszystko wygasło..
Poszło w niezapomnienie..
Ja.. teraz.. tutaj..
Siedzę na białej i brudnej ławeczce..
I maluje moje łzy na szkle..
Myśląc że ta drżąca sercem chwila..
Kiedyś jeszcze powróci..
I że powiesz te dwa..
Ukochane słowa..
[ namalowano moje łzy na szkle.. ]
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.