moja gitara
...pamięci Kurta Cobaina...
jestem na dnie
spadam w przepaść
uginam się pod ciężarem moich błędów
błędów których nie da się już naprawić
ginę w mroku
usuwam się w odległy cień
nieznany nikomu
ale zanim się usunę
zanim zginę
zanim się ugnę
i zanim znajdę się na dnie
chwytam gitarę
na jej strunach pozostawiam ślad swojego
bólu
na wysokich dźwiękach-
płaczę
na niskich-
krzyczę
akordami wylewam to co mnie rani
pojedynczymi strunami składam myśli
i uderzam w niskie dźwięki
i znów krzyczę
ale to przynajmniej pomaga
bo wołać o pomoc
to tak jak ją uzyskać
choć trudno
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.