Moja mała..
W pewnym mieście
O godzinie duchów..
Zmartwychwstała moja mała..
Lecz tylko na chwilę..
Przyszła by mnie rozgrzeszyć i upewnić się
czy kocham..
Idę ulicą
Do domu samobójców
A na schodach czeka ona..
Z kotem na rękach, mówi:
Tylko Ty o mnie pamiętasz
Chcę ją zapytać o niebo
Lecz ona nic mi i tak nie powie
Widzę na jej ciele rany
Gwałtu w jej głosie słychać ślady..
Umarła, bo chciałam by byłą u mnie
szybciej..
Mówi, że to nie jest problem
Chociaż wiem, że wolałaby żyć
Podała mi kota, trzmam do go w dłoniach
Tulę do piersi.. Ona odchodzi do świata
cieni
Wołam ją : wróć! Ciągle za nią krzyczę..
Moja przyjaciółko! Ukochana, jedyna
Odwraca się do mnie i uśmiecha, uśmiechem
tak bladym..
Wiem, że na wieki wieków
Nie będzie spokojne moje sumienie..
Zapomniałam o niej.. Śniło mi sie że umarła. Ale naszczęście jest żywa. I to chyba jeszcze bardziej niż ja..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.