Moja modlitwa
Nie będę samolubem!
Nie schowam szczęścia w pudełku
Nie wsunę pod łóżko
Nie zawinę w papierku
Nie schowam do teczki
Nie potnę na małe kawałeczki
Nie zamknę w piwnicy
Nie schowam się z nim w ciemnicy
Nie zostawię bezpańsko na progu
Powierzę je z ufnością Bogu
Roześlę je po świecie
Będzie dawać wonne owoce, niczym kwiecie
Wmaluję je w bliskie mi oczy
Nic mi go już nie spłoszy
Wplotę je w przestrzeń
Wypełnię nim każde z westchnień
Pomnożę przez życzliwość Dobrego Oblicza
W tafli energii zobaczę spokoju odbicia
Optymizm niczym dzban życiodajnej wody w
ogniu emocji
Wypalę na stałe, będę dawać wszystkim w
promocji
Niech każdy się go napije
Zaczerpnie dla siebie, troski zmyje
Niech kokon samotności pęknie
Niech z gąsienicy serca cudny się motyl
wylęgnie
Niech poleci wysoko
Da się tulić obłokom
Niech słowik poematy miłosne nuci bratu
słońcu
Niech gbury i chmury uśmiechną się w końcu
Niech żabki pokornie rechoczą, śpiewają
Niech czyste myśli figlarnie kumkają
Niech wiewiórka dzieli się ostatnim
orzechem
A człowiek szczerym uśmiechem
Niech muzyka będzie z nami przez wszystkie
dni, do skończenia świata
Niech entuzjastycznie macha ogonem siostra
krówka łaciata
Niech kamienie serca zamienią się w
złoto
Niech z ludzkich ust płynie ambrozja
prawdy, nie błoto
Niech prawda będzie fundamentem
bliskości
A troska o drugiego człowieka ostoją
miłości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.