Moja piękna zagłada
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Dlaczego odwiedzasz mnie
znów?...”
Przy pełni księżyca odwiedzać Cię będę
Przy pełni księżyca spotkamy się tu
„...Dlaczego przybywasz z ciemności
gdzieś?...”
By rozmawiać o Twym życiu
By ugasić własny gniew
„...Czym ten gniew jest
wywołany?...”
Ty odpowiesz gdy nadejdzie rozmów kres
Ty odpowiesz kiedy Twa nadejdzie śmierć
„...Czemu, czemu dręczysz
mnie?...”
Ja nie dręczyć przyszedł tu
Ja by zemsty wykuć nóż
„...Zemsty? Czym ja zawiniłam
mów!...”
Teraz nie czas na bajania
Teraz księżyc zaszedł już
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Trzeci raz cię witać muszę,
trzeci raz poświata zła...”
Przyzwyczajaj się powoli i myśl o tym już
za dnia
„...Trzy miesiące jak odszedłeś,
opłakuję cię codziennie...”
Oszczędź łzy dla własnych nocy, gdy
przychodził będę ja
„...Czy aż tak ci zawiniłam, czy aż
taka byłam zła?...”
Będziesz nienawidzić mnie z taką siła z
jaką ja kochałem Cię
„...Nigdy, nigdy tak nie będzie,
miłość moja wiecznie trwa...”
Miłość Twoja niczym skała, wiatru życie
dłużej trwa
Wiatr rozkruszy twardość skały, ja
poczekam, ja mam czas
„...Gdzieś za horyzontem, gdzieś
Czerwień słońca skrywa się
Przyobleka noc nieboskłon
Z każdą chwila boję się
Za niedługo wśród gwiazd bladych
Blask księżyca zjawi się
Znowu wedrze się w me sny
Udręczony mój kochanek
Aby zabić moją miłość
Nienawiści zbierać żniwo
Tej co rośnie coraz mocniej
Co zwiastunem księżyc jej...”
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Witaj. Z czym przybywasz
dziś?...”
Z lękiem niemym, gdyż przeraża spokój
Twój
„...Spokój przyniósł mi rachunek
Moich grzechów wartki strumień
Wyrzuciłam z duszy winę tę prawdziwą, tę
niebyłą...”
I to wszystko tak po prostu?
Zbyt to piękne.
Pojmij więc może piekło Cię ominie
Spowiedź Ci przyniesie sen
Lecz ja nigdy nie pozwolę aby rana
- Twe sumienie zagoiło kiedyś się
„...A więc mścij się dalej miły za to
ze kochałam cię...”
Wyrzucili mnie zza światów
Życie wpełzło we mnie znów
Nieśmiertelność jest mi męką
Wysysała moją miłość
Niczym wampir ciepłą krew
Dręcząc duszę, rozum, ciało
Mordowała we mnie mnie
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Witaj nieszczęść mych
posłańcu...”
Czyżbym w głosie słyszał gniew?
„...Dużo wody z rzek wypłynie zanim
znienawidzę cię...”
Może tak, może nie, wieczność
sprzymierzeńcem mi
Innym głos Twój dziś, niźli wtedy gdy
beztrosko
Słowa czułe wymawiałaś przytulając do mnie
się
„...Wtedy także mnie pragnąłeś, teraz
tylko zemsty chcesz...”
Winy szukaj w samej sobie, w ignorancji
Serca swego co na miłość głuche jest
„...Tobie ono zawsze
biło...”
Biło, bije, będzie bić
Czym uczucie jest, czym miłość
Wtedy tego nie wiedziało, nie wie tego
także dziś
„...Odejdź, zostaw...Brzasku
przyjdź!!!...”
Dobrzem słyszał, to był gniew
„...Czemu, czemu go spotkałam
Czemu sobą skusił mnie
Tak odmienną swą osoba
Zauroczył, złapał w sieć
Czy to miłość czy potrzeba
Sama nie wiem
Dość, że teraz i wspomnienia
Powodują serca ścisk...”
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Witaj? Nie chcę witać cię
Tak niewiele brakowało aby koszmar skończył
się...”
Blisko byłaś mojej strony lecz odratowano
Cię
Odpoczywaj zdrowiej w bieli
Za trzydzieści dni od dziś znowu zobaczymy
się
„...Żegnaj nie będę tęskniła,
odmówiła łaski śmierć
Znajdę inny, lepszy sposób by uwolnić się
od ciebie...”
Nie śpi, nie śpi już od roku
Kiedy pulchna twarz księżyca
Zapowiada powrót mój
Ciekaw jestem jak, jak długo
Oszukiwać będzie się
Kiedyś zmęczy ją ta gra
Pora przyjścia wzmoże strach
Na huśtawce lęku i wytchnienia
Skołatane nerwy odmówią milczenia
Witam Cię ponownie piękna ma Vampirio
„...Witam cię i powiem ci o czym
przez rok rozmyślałam
Kiedy księżyc zapowiadał noce twe...
...Lubiłam rządzić tobą miły
Gardziłam tym, że pozwalałeś na to mi
Bałam się tej miłości, którą mi
podarowałeś
Dlatego ode mnie nic nie otrzymałeś...
...Chciałam przeżyć coś pięknego
Co by nagle mnie sięgnęło
Wielki moment, taką chwilę
Aby poczuć uczuć siłę...
...Spotkaniem z tobą się rozczarowałam
Nie spadło to na mnie jak oczekiwałam
Nie było chwili wielkiej namiętności
Lecz przywykłam do twojej obecności...
...Pędziłam na oślep za ideałami
Minęłam uczucie choć było przed oczami
Pozwoliłam wypalić się twojej miłości
A ty z rozpaczy oddałeś się nicości...
...Teraz nękasz mnie swymi powrotami
I sumienie dręczy mnie nocami..."
Tak zabrałaś moje życie
Choć zabiłem się swą ręką
To przyczyną byłaś Ty
Poskąpiłaś swej miłości
Bez niej ja nie chciałem żyć
Tobie było wszystko jedno
Czy „zabawka” kocha Cię
Ja dwa lata Ci wydarłem
Abyś znała jak to jest
Kiedy me uczucia z czaru
Nie dawały wyrwać się
Chciałem aby Twa nienawiść
Do mnie ciągle rozwijała się
Aby zżarła Cię od środka
Tak jak miłość zżarła mnie
„...Tak bardzo bym chciała abyś mi
wybaczył
Nie z zemstą przychodził lecz jako
przyjaciel
Bym jasnych nocy się nie obawiała
Lecz z utęsknieniem ich oczekiwała
Zakradaj się nocą jak w łoże kochanek
Przybywaj z miłością, a miłość
dostaniesz...”
Śpij spokojnie ma Vampirio
Wybaczyłem Ci już wszystko
Zwracam wolność Twoim snom
Niech nie będzie strzygą luna
I gdy jego blask przez okno
Rzuci światło na Twą twarz
Wspomnij miło mnie Stratona
Kiedy księżycowy promień
Ze snu w jawę Cię wywoła
I pamiętaj moja droga
Ciało umrze, miłość trwa.......;)
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.