Moja samotność
Siedzę w ciemnościach pokoju...
z dogasającą iskierką nadzieii,
wiatr puka do okna niosąc białe płatki z
nieba.
Lubię tę chwilę samotności...
nie czując za plecami cienia.
Oddycham powoli niewidzialnym
powietrzem,
udając, że w mych myślach Ciebie już nie
ma
i pragnę by tak zostało na zawsze...
czyżby tylko tyle do szczęścia nam było
trzeba?
Nagle wybucha płomień uderzając we mnie
ze zdwojoną siłą, rysuje z przeszłości
cienie,
a zdawało mi się, że już wszystko się
skonczyło,
że tym razem nie powróci Twoje
wspomnienie.
Jednak zaczynam walkę od nowa.
Czas płynie nieustannie, ucząc mnie
mijać Cię powoli ze spuszczoną głową,
aby czasem w Twych oczach znów się nie
zagubić,
bo jestem z tych ludzi, którzy uciekać
wolą.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.