Moja ulica
Mieszkam w mieście, ale tak na skraju.
Wszystko tu niewielkie i znajome.
Samochody górą przejeżdżają,
Rzadko który zjedzie pod mój domek.
O sto metrów las szumi za płotem,
Z lasu ptaki przylatują do nas.
Świeci słońce małe, jak pięć złotych,
W ćwierku tonie uliczka znajoma.
I od lat nic się tutaj nie zmienia,
Bo nic przecież się zmienić nie może.
Słońce rano wstaje z nocy cienia,
By wieczorem znów spać się położyć.
Po jesieni następuje zima,
Wiosna, lato i jesień od nowa.
W trawnik nam się wsiała koniczyna,
Zatem pszczoły lubią tu pracować.
Latem słucham, jak brzęczą ich roje,
Gdy w dzień ciepły nad trawnikiem wiszą
I nasiąkam przedmiejskim spokojem,
Ciszą.
Komentarze (18)
Wow. Jestem pod wrażeniem
A jak tłumaczysz ogólnie milczę
Wczoraj raz 10 czytałam tłumaczenie twoje 1 w 1 tylko
jeszcze lepsze
Wszyscy mamy chęć zaznaczenia swojego miejsca na
Ziemi, czyli (jakby powiedział Blake, którego, jak
pamiętam chyba nie lubisz,) swojego środka
wszechświata, nad którym rozciąga się pełne znaczeń
sklepienie. Żebyś tak za bardzo się chwalił, powiem
tylko , że moja ulica jest ślepa, a więc wjeżdżają w
nią tylko mieszkańcy, więc jest cicha i też pod lasem.
Mam więc cichutko, chociaż to skraj miasta
stutysięcznego.
Zacisze, z dala od zgiełku,
bliziutko przyrody, cisza, dzisiaj tak potrzebna,
piękny, klimatyczny wiersz,
pozdrawiam serdecznie:)
Witaj Michale:)
Ja tak sobie mieszkam na wsi i taką ciszę często mam
choć przyznaję coraz bardziej wieś zmotoryzowana:)
Pozdrawiam:)
Cisza, spokój, las wokół = sielanka. Nie lubię zgiełku
dużego miasta, tym bardziej doceniam zalety ciszy :D +
Mam drugi dom po ojcu na wsi. Pół roku tam mieszkam i
tak jak Ty nasiąkam ciszą. Jakże już mi tęskno za tą
polską, mazowiecką wsią.
Pozdrowionka :):)
MICHALE powiem tak. Ciekawe to określenie "ćwierku"
zapewne wymyślone w pośpiechu by nadążyć za uciekającą
Veną. A co do zmian. Zmieniać się nic nie zmienia bo
ludzie trwają ci sami. Gdy któryś się wykruszy przyjdą
następcy i dotychczasowe jego skarby bez których nie
wyobrażał sobie życia wyrzucą na śmietnik i przebudują
świat całkiem na nowo. Dotychczasowa enklawa zmieni
sie w jakiś dom z kilkoma wrzeszczącymi dzieciakami
dla których będzie to ich świat choć tak inny niż
Twój. Może ktoś tam urządzi jakiś magazyn a całe
podwórko zarosną chaszcze. Może będzie tam jakiś
płatny dom schadzek albo hostel. Wiele jest
możliwości. Zmiany są u drzwi i tylko czekają by
któryś z Twoich sąsiadów powiedział pa. A co do
Twojego komentarza to spodziewałem się od Ciebie
czegoś innego. Coś bardziej agresywnego w postaci
"dobrze siebie opisujesz" ale ty jesteś inteligentny
facet i by umyć ręce i odsunąć od siebie podejrzenia
napisałeś nie wiem o czym mówisz. Zapewne nie wszystko
napisałem. Nie dodałem problemów ze wzrokiem. Nie
zamierzam Ciebie obrazić. Ot po prostu opisywałem
współczesny świat którego jesteśmy jedynie mniej lub
bardziej charakterystycznymi przykładami. Są zapewne
jakieś różnice że ja staram się opierać na faktach
zapewne dość wybiórczo a Ty robisz to bardziej
poetycko popuszczając wodzę fantazji, co nie zmienia
faktu że jesteśmy głusi i ślepi na to co mówi oponent.
Pozdrawiam z uśmiechem:)))
Zdewaluowało się najwidoczniej, bo 5zł to był kiedyś
jakiś jeszcze pieniądz. Jak zwykle ciekawie przemycasz
do wierszy naszą realność. Pozdr
Pięknie, refleksyjnie i poetycko opisałeś swoje urocze
miejsce. Mam podobnie, z tym, że bez góry, za to ulicę
wyasfaltowano, a że to jeden z dojazdów do miasta,
jeździ mnóstwo samochodów i dwa autobusy. Ulica jest
prosta, więc wszyscy pędzą, wypadków moc. Po jednym z
nich w 2011 roku którym zginęło dwoje dzieci,
wybudowano rondo. Udanego dnia.
No to mieszkasz cudnie.
Przytulne i spokojne miejsce. Żyć, nie umierać.
Bardzo przytulne miejsce:) Miłego dnia Michale:)
Plusika zostawiam.
U mnie kret kopce buduje fajnie napisałeś.
W pierwszym wersie ma - na
My się zmieniamy i miejsca naszego pobytu się
zmieniają ... treść wiersza pozostanie raczej
niezmieniona.
(+)