Moje cierpienia..
Stałam wśród traw łąki
krzyczałam z bólu rozłąki
z piersi krzyk się donosił
to ból serca którego nie znosił
Przez złość i zazdrość
łzy płynęły gorące
przez wiek i czas
podziałów nie znoszące
W pięść dłonie ścisniete
ramiona skulone , żalem spiete
ptaki trwożliwie krzykiem zbudzone
krążyły wśród drzew przestraszone
Tak stojąc naturze wyrzucałam żale
a natura milczała stale
słuchała mojego cierpienia
krzyku z głębin rozżalenia
A gdy imię twe chciałam wykrzyczeć
otworzyłam powieki i była cisza
w ciszy łzy cichutko spływały
usta krzyku nie wydawały
To sen to sen mówiłam
przez sen z tobą byłam
nic nigdy mnie nie spotkało
napewno we śnie kochało..
Tobie..K
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.