Moje modlitwy
Klękam i dłonie składam tak jak
przykazano
modlę sie do bogów bez nazwy i bez ducha
Bo Ten co moje zycie poznał od kołyski
już nie może albo nie chce mnie słuchać
Na różancu splecionym z kropel
beznadziei
w kazdy wieczór odmawiam modlitwę o
miłość
Na ołtarzu z kamieni smutku wyniesionym
marzenie każde składam co się nie
spełniło
Pod krzyżem cierpienia niekochanych staję
żebrzę o łyk uczucia, kromkę namiętności
I upadłym aniołom zimną dłoń podaję
one też nie dosięgną obłoków miłości
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.