Moje piękno
Wszystko zaczęło się w ogrodzie pełnym
bzów
Stałaś jak zaczarowana obok pięknych
dzikich róż
Uśmiechałaś się w mą stronę...Gestem
ręki
Zawołałaś..."Chodź tu do mnie"...
I zerwałem sie z hamaka, który wisiał
pośród bzów
A podając Tobie rękę, nie umiałem tłumić
słów
I mówiłem jak szalony o Twym pięknie o
urodzie
Nawet nic sie nie spytałem, jakie imię ma
ten diament.
Byłaś dla mnie niczym anioł, zgrabne nogi
śliczne ciało
Szaty Twoje jasne były, a w dzień, w słońcu
się świeciły
Na nieziemskie Twe ramiona opadały włosów
kłęby
Które kolor złota miały, wszystko w kolo
rozświetlały…
W niebo patrzeć nie musiałem, bo już oczy
Twe ujrzałem.
A tak w Ciebie zapatrzony, nie umiałem
skupić mowy
I mówiłem głupot wiele, ale chciałem Cie
dla siebie.
Lecz czekałem, aż nareszcie głos Twój
piękny mnie urzeknie
Z utęsknieniem, z wielką wiarą tylko tego
jeszcze chciałem.
I spełniło się marzenie, a dostałem
znacznie wiele.
Poza głosem i natchniem otrzymałem całus
jeden.
A w Twych oczach iskry były i mówił
„całuj miły”.
Całowałem Cie jak chciałaś, Ty za rękę mnie
trzymałaś.
Stałaś się wtem mą Królową, czułem zachwyt
czułem słowo
Chciałem z Tobą być tak wiecznie, ale co
to?! Jest nieszczęście!
Nagle Słońce się schowało, Ciebie Niebo
zabierało!
Nie wiedziałem, co mam robić, bo mój Anioł
już odchodził
Kosmyk włosów jej obciąłem, aby część jej
mieć przy sobie.
I upadłem w trawę gęstą i nie powiem nic
już więcej.
Potem, gdy się obudziłem, mówię, „ale
dzisiaj miałem zwidy”
Wkładam rękę do kieszeni a tam kosmyk
włosów leży
Zrozumiałem wtedy jedno, że to było moje
piękno.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.