mówisz, że jestem wyjątkowa
bo się nie martwię
dyktandami, które pisałam w czwartej
klasie,
a ty się wtedy głośno darłeś po pierwszym,
życiodajnym klapsie.
bo się nie martwię
pierwszym krokiem mojego syna, gdy go
stawiał
i gdy widziałam, jak upada - ty za włosy
ciągnąłeś Sarnę.
bo się nie martwię
mapą ciała, że mam widoczne blizny
życia,
i tym, że miałeś świeższe, młodsze, na
które można patrzeć z bliska.
bo się nie martwię
rozzwiązkami, choć trochę było ich za
dużo,
że możesz nawet się pogubić, lecz tym, czy
pies mnie twój polubi.
Komentarze (17)
Joanno podziwiam humor twój boski,a co do
reszty..wyciągam wnioski.
Ostatni wers przesunąłbym na oddzielną strofę, ale nie
powinienem dawać sugestii komuś, kto stworzył tak...
poruszający - to chyba odpowiednie słowo - wiersz.
Brawo.