Może gdyby nie to coś, życie...
Z rękami wciśniętymi głęboko w kieszenie
czarnego płaszcza, ze sterczącymi ramionami
sunę sam, w bezgłośnych butach na gumowej
podeszwie, torując sobie drogę przez tłum,
nie zmieniając tempa, przekręcając tylko
ramiona, żeby uniknąć kontaktu z tą
wesołością, rozradowaniem, głupotą.
Z mojej twarzy można wyczytać, że różnię
się od tamtych.
Nie noszę pretensjonalnych ubrań czy
obuwia, co to, to nie.
Zwykle mam na sobie wszystko czarne, od
stóp do głowy i przyjemności szukam sobie w
pojedynkę.
Blada, naciągnięta na kości twarz i ręce
wciśnięte głęboko w czarne kieszenie mówią,
że jestem człowiekiem chodzącym samotnie,
że jestem kimś wzbudzającym strach i
respekt.
Nie interesuje mnie żadna z tych
dziewczynek, strojących się godzinami, żeby
czarować.
Wolę czekać...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.